menu

15 maja 2016

Na Brześć !!!

Zeszłoroczna wycieczka do Siedlec okazała się sukcesem. Naturalnym było kontynuowanie kierunku i wyruszenie jeszcze dalej na wschód. Okazało się, że do granicy jest tuż-tuż ledwie sto dwadzieścia kilometrów ;). Jak zawsze najtrudniej było zgrać terminy. W końcu padło na dzień 15 maja. Skład niemal klasyczny plus po raz pierwszy ruszała z nami Joanna. Punktem zbornym był pociąg jadący do Siedlec. Chwile po godzinie 6 pociąg wiózł nas na wschód. Na miejscu dołączyła koleżanka i ruszyliśmy. Razem z nami w drogę wyruszył jeszcze jeden rowerzysta, z którym co chwila się mijaliśmy.

Taki to utworzyliśmy zgrany zespół. Co prawda ja chyba nie pasowałem ubiorem do reszty ;)


Droga pusta, pozwalała na jazdę nawet całą szerokością.

Opuszczona chałupa blisko drogi zadziałała na nas jak magnes.

Drzwi otwarte.

Ktoś już tu był przed nami i to chyba niejeden raz.


Czy ktoś się tu stołował?

(autor: Paweł)
Nawet niezrealizowana.

(autor: Paweł)
Samotny taboret, taki opuszczony.......

Zaliczone, jak zawsze zobacz, ale nic nie zabieraj.

Drewniany krzyż nadgryziony przez czas. Uwielbiam je, niestety jest ich coraz mniej bo zastępują je nowe, już metalowe.

We wsi Prochenki przy starym cmentarzy znajduje się pomnik ku pamięci Polaków poległych w wallach I WŚ. Polacy walczyli po obu stronach tego frontu.

Na cmentarzu została jedna mogiła.

Opisana cyrylicą.

(autor: Paweł)
Rumaki na popasie grzecznie czekały.

Tak jak wspomniałem, co jakiś czas mijaliśmy się z innym rowerzystą. Przy którejś z mijanek zagadaliśmy i dalej już jechaliśmy razem. Nieznajomy okazał się spontanicznym rowerzystą, zresztą też Pawłem, to już dwóch mieliśmy w składzie.

W tak licznej grupie kilometry znikały w zastraszającym tempie.

Przez wiatr w plecy znacząco przegoniliśmy plan, postoje stały się jeszcze częstsze i dłuższe.



Droga po horyzont, płasko. Taki widok relaksuje, sprawia że czuję wolność której nie potrafię opisać słowami.

Nasza ekipa, a ja znów bez roweru.

No to czas na strefę ....

Kolejny rozjazd i zastanowienie - czy w prawo czy w lewo ?

Jednak w lewo

Czasem radosna twórczość potrafi zaskoczyć znienacka. W Białej Podlaskiej Paweł zdecydował się odłączyć od nas i pojechać wcześniejszym pociągiem. Nas była czwórka z czego trójka z biletami i mogło dla niego zabraknąć miejsca z rowerem w naszym pociągu.

Drewniany kościołek zachęcał do zwiedzenia ale w czasie mszy nie wypada.

Gdyby nie rowerzyści (kaski i ciuchy rowerowe) można by pomyśleć że cofnęliśmy się w czasie.

Kolejny stary przydrożny krzyż.

Nie wiem dlaczego, ale mam wrażenie że ktoś pomógł w rozczłonkowaniu.

(autor: Rafał)
Częsty widok moich współtowarzyszy podróży. Znów stoi i robi zdjęcia albo się wlecze z tyłu.

Przerwa na popas nasz i koni jak się okazało. Aśka miała radość w dokarmianiu jabłkami nieparzystokopytnych.

Konsument.

Mój pierwszy kontakt z Green Velo, mam nadzieję że nie ostatni w tym roku.

Zostało nam 16 kilometrów do mety, a pociąg mieliśmy za 4 godziny.

(autor: Paweł)
I znów na końcu.

Zielone bagnisko, zachęcało do spaceru.


Kolejny kuń nakarmiony tego dnia. Tym razem za zgodą właściciela.

Przystanek przy krzyżu, już metalowym. Zapewne przystanek w tym miejscu jest od dawien dawna, tylko stary krzyż spróchniał.

W Koroszczynie przy głównej drodze stała sobie chatynka.

Wejście kogoś by nie zachęciło, czyli nas zdecydowanie tak :)

Sień zawalona starymi cegłami i rozwalonym cebrem.

W lewym pomieszczeniu od sieni znaleźliśmy chomąto.

Natomiast idąc w prawo wchodziło się do głównej izby, gdzie stały stare beczki.

Tak wyglądamy, gdy pierwszy raz wchodzimy do nowego pomieszczenia. Takie chaty to perełki i szkoda że giną.

Przy tylnym wyjściu składzik w całości wypchany rozeschniętymi beczkami. Czy to był dom bednarza, czy może rolnika który robił różne kiszonki? Tego już się nie dowiemy.

(autor: Paweł)
Szeroki uśmiech dobitnie świadczy, że się podobało.

(autor: Rafał)
Ten kontrast żółci i zieleni.

Żółte morze rzepaku, z drzewami zeń wyrastającymi.

Tak wiem, już jadę dalej ;)

Granica morza żółtego.

Wreszcie miasto, do którego wszędzie są drogowskazy. Ktoś mi powiedział, że w Warszawie jest ich bardzo dużo. To prawda nie tylko w Warszawie, ale w całej Polsce można znaleźć mnóstwo drogowskazów do "Terespola". Samo miasto, a właściwie miasteczko jest malutkie.

Po co się ograniczać?

(autor: Rafał)
Starorzecze Bugu i jak się okazało nasza najbliższa pozycja do Brześcia i granicy Białorusi. Co prawda widok na miasto raczej marny.

(autor: Rafał)
Szczerzymy się szeroko, oooooo ptaszek leci.

Mała wspinaczka przez wał.

Nagle okazuje się, że jesteśmy z drugiej strony terminala granicznego. Ups...

Teraz już z właściwej strony ;)

Cerkiew w Terespolu. Niestety była zamknięta. Ruszyliśmy dalej na pobliski cmentarz.

Pośrodku cmentarza stoi błękitna kapliczka.

Przez szybę udało się uchwycić wnętrze.


Nagrobki różnych wyznań.

Pisane również cyrylicą.

To zdjęcie oddaje w pełni naszą wycieczkę "bez pośpiechu".

Rumaki spięte, a my w środku pałaszowaliśmy lokalną zupę.

Solianka na początku smakowała dziwnie, ale po kilku łyżkach naprawdę dobra. Szczerze polecam.

Na dokładkę małe co nie co.

(autor: Paweł)
Joanna pojechała wcześniejszym pociągiem. My mieliśmy bilety dopiero na 18 z hakiem.

Tak wyglądaliśmy ;)

Rowery spięte razem blokowały wejście do wagonu jak i toalety. W trasie wielu ludzi rezygnowało z przebijania się przez nie. Jednak młodzi, chcąc zapalić przebili się do WC i w spokoju jarali tam fajki.


Dzień dobiegał końca, pociąg kołysał w kierunku Warszawy, a my niespecjalnie zmęczeni, ale bardzo zadowoleni. W końcu udało się dojechać do granicy.

No cóż, Brześć widziałem tylko przez chwilę jadąc drogą przed Terespolem. Myślałem, że z Terespola będzie go widać lepiej. Nawiązując do klasyka "Bunkrów niema, ale i tak jest zajebiście".

Tego dnia przejechaliśmy 133 km, z czego trasa Siedlce-Terespol to 120 km. Reszta to dojazdy i jeżdżenie po Terespolu. Całą trasę mieliśmy wiatr w plecy, dlatego na metę przyjechaliśmy z dużym wyprzedzeniem. Uwielbiam wschodnią Polskę, jest taka niekomercyjna i wolna.

--------------------------

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz