menu

1 września 2016

Miało być do Tłuszcza, a skończyło się w Mińsku Mazowieckim

Ostatnio wpadłem na stronę "Zalicz Gminę na rowerze" (zaliczgmine.pl), postanowiłem się sprawdzić i przyłączyć do "projektu". Po zaznaczeniu wcześniej odwiedzonych gmin wyszło na to, że mam ledwie zaliczonych 4,8 % wszystkich gmin w Polsce.  Z wycieczki do Ostrołęki wracałem przez Tłuszcz, ale pociągiem i jedynie prowadziłem rower po peronie. Dlatego też nie mogłem uczciwie zaliczyć gminy jako odwiedzonej na rowerze. Postanowiłem to zmienić.
W 2016 roku urlop przekładałem wielokrotnie, aż minęły wakacje. Został mi do wykorzystania zeszłoroczny urlop i tak 31 sierpnia rozpocząłem swoje wakacje bez konkretnych planów na pierwszy tydzień. Pierwszego września postanowiłem dotrzeć do Tłuszcza.
Wyruszyłem dość późno jak na mnie, bo chwilę po 8 rano. Jako pierwszy punkt na trasie wyznaczyłem końcówkę drogi pożarowej 48 na terenie dawnego poligonu w Rembertowie. Na początku roku odwiedzałem ten poligon z Pawłem, ale nie dojechaliśmy do końca drogi pożarowej, wtedy skręciliśmy w 49 i wróciliśmy do Warszawy. Wjazd na poligon utwardzoną drogą jest niedostępny z powodu wciąż działającej strzelnicy. Aby ją ominąć trzeba przed bramą skręcić w lewo i jechać cały czas wzdłuż parkanu. Tak dojedziemy do asfaltowej drogi pożarowej nr. 48. Droga ta przecina cały poligon na pół. Szybko przejechałem nią cały poligon w ten ciepły i słoneczny dzień.

Aby opuścić poligon musiałem pokonać rzeczkę Długą. Podjechałem do brzegu i oceniłem, że woda nie jest głęboka (max 15 cm), a betonowe płyty gwarantują twarde dno. Postanowiłem przejechać ją choć też rozważałem przejście w bród bez butów. Woda okazała się znacznie głębsza ;). W obu butach miałem mokro, a obie piasty kół dobrze opłukane, na szczęście było ciepło.


Wąska ścieżka niknąca w dalekim lesie nie jest tak wygodna jak asfaltówka, ale daje wiele przyjemności.

Ile jest kilometrów takich pustych dróg? Ile jeszcze uda mi się odwiedzić tego nie wiem? Ale każdy kilometr sprawia mi przyjemność, choć tęporzuciłem dla powyższej ścieżki.

Takie oczko wodne koło własnego domu to marzenie niejednej osoby.

Zastanawia mnie czy te konie są hodowane na mięso? Bo na wyścigi na pewno nie, a i do pracy ich chyba już się też nie używa.

Po niespełna 3 godzinach jazdy dotarłem pod dworzec w Tłuszczu. Nie byłem zmęczony, ale też nie nasyciłem się drogą. Powstało pytanie gdzie dalej? Chwila szperania i zapadła decyzja - jadę na południe do Mińska Mazowieckiego, co prawda zdecydowanie pod wiatr i trochę pod górę jak mi zakomunikował taso-wyznaczacz.

Na mapie wyglądało to na normalną drogę. Jest to chyba najdłuższa idealnie prosta "droga" jaką jechałem 9,5 km bez najmniejszego skrętu.

Z czasem było coraz ciekawiej - na długiej prostej, na zakończenie, było taplanko w błotku. Za to po para-drodze musiałem 3 kilometry pedałować po krajowej 50, to już trzeba zaliczyć do innej kategorii extream.

Stary drewniak obrośnięty winoroślą, tak sobie w dzieciństwie zawsze wyobrażałem leśniczówkę w której chciałbym mieszkać. Teraz już nie chcę ;)

Tak oto dojechałem do Mińska Mazowieckiego, gdzie czekając na dworcu zjadłem hamburgera w wersji polskiej, czyli z czerwoną kapustą i toną majonezu w słodkiej bułce.

Trasa wyszła na 79 km (83km z dojazdem z dworca) plus 4 nowe gminy, które mogłem dopisać do zaliczonych.
Dość niespodziewanie wyszła całkiem zgrabna i miła wycieczka, a wiatr nie przeszkadzał tylko chłodził.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz