menu

5 listopada 2016

Warki smak. Do dwóch razy sztuka?

Miesiąc wcześniej nie udało mi się sprawdzić warckiego chmielu smaku. Teraz mieliśmy kończyć trasę w Warce, może tym razem się uda? Do Radomia wyruszyliśmy tym samym pociągiem, co miesiąc wcześniej 07:07. Czy to nie dziwne, że pierwszy pociąg w tamtym kierunku jedzie tak późno, a w Radomiu jest dopiero o 9:45. W pociągu mieliśmy małą scysję z pasażerem, który poczuł się urażony tym, że zwraca się mu uwagę o niepalenie w toalecie. Niestety konduktor, który stał obok zupełnie miał to gdzieś ;(, a szkoda. Tę sytuację zbyliśmy żartem i tak dojechaliśmy do celu.

W trasę ruszyliśmy w składzie Robert, Rafał i ja.

2 października 2016

Warki smak.

Pierwotny plan zakładał, że pojedziemy z Radomia. Z powodu braków czasowych zdecydowaliśmy się skrócić trasę i wystartować z Warki. Pierwszy pociąg do Warki z Warszawy Wschodniej odjeżdżał dopiero o 7:07 - a my w nim.

Standardowy już chyba typ początkowej fotki, a na nim Paweł, ja i Edek.

19 września 2016

SzLaMo - Czyli rowerem po Szlaku Latarni Morskich

Od dziecka lubiłem wspinać się na latarnie morskie, nawet nie wiem ile razy już wchodziłem na kołobrzeską.
   Co mnie do nich ciągnie? Nie wiem, może te rozległe widoki i poczucie wolności na szczycie każdej z nich? Naprawdę nie wiem.
O Szlaku Latarni Morskich dowiedziałem się oglądając reportaż w telewizji opowiadający o mężczyźnie, który przeszedł całe wybrzeże na piechotę, odwiedzając każdą napotkaną latarnię. Wtedy też zapragnąłem i ja je wszystkie odwiedzić.
Z braku czasu i możliwości pomysł zatarł się w pamięci. Dwa lata temu, jadąc ze znajomymi na rowerach, jeden z nich przypomniał mi o trasie, wszyscy zgodnie stwierdziliśmy, że byłaby to fajna wycieczka i trzeba będzie kiedyś ją odbyć.
Pomysł cały czas kołatał się po mojej głowie i na początku 2016 roku zapadła decyzja. W te wakacje, najprawdopodobniej na początku lipca, pojadę z kolegą lub nawet dwoma na Szlak Latarni Morskich w Polsce.


Oryginalny rysunek przed edycją pozyskałem z http://www.moje-morze.pl/latarnie.html.

Na polskim wybrzeżu jest obecnie 15 działających latarni i 4 wyłączone.

2 września 2016

RTCN Raszyn

Od roku pracuję w dość wysokim biurowcu w Warszawie i z okna na 16 piętrze (wiem, nie za wysoko) rozciąga się widok na całą panoramę miasta. W oddali, na południowym-zachodzie, przy dobrej widoczności widać samotny maszt. Od dłuższego czasu chciałem się tam wybrać i zobaczyć go z bliska. Urlop dawał możliwość swobodnego włóczenia, więc czemu nie tam?
Podjechałem po Pawła pod jego pracę i ruszyliśmy przez miasto na południe. W tym kierunku rowerzystom nie jest łatwo. Do Janek dało się dojechać opłotkami, natomiast dalej było źle, albo wręcz nie było żadnej drogi. Fragment wzdłuż Alei Krakowskiej w okolicach Sękocina zmusił nas do prowadzenia rowerów po "trawie", bo nie było innej możliwości.

Kiedy w końcu udało nam się dotrzeć wieża była cały czas zasłonięta przez las rosnący wokół konstrukcji. W możliwie najbliższym miejscu przez szczelinę w drzewach udało się zobaczyć to.

1 września 2016

Miało być do Tłuszcza, a skończyło się w Mińsku Mazowieckim

Ostatnio wpadłem na stronę "Zalicz Gminę na rowerze" (zaliczgmine.pl), postanowiłem się sprawdzić i przyłączyć do "projektu". Po zaznaczeniu wcześniej odwiedzonych gmin wyszło na to, że mam ledwie zaliczonych 4,8 % wszystkich gmin w Polsce.  Z wycieczki do Ostrołęki wracałem przez Tłuszcz, ale pociągiem i jedynie prowadziłem rower po peronie. Dlatego też nie mogłem uczciwie zaliczyć gminy jako odwiedzonej na rowerze. Postanowiłem to zmienić.
W 2016 roku urlop przekładałem wielokrotnie, aż minęły wakacje. Został mi do wykorzystania zeszłoroczny urlop i tak 31 sierpnia rozpocząłem swoje wakacje bez konkretnych planów na pierwszy tydzień. Pierwszego września postanowiłem dotrzeć do Tłuszcza.
Wyruszyłem dość późno jak na mnie, bo chwilę po 8 rano. Jako pierwszy punkt na trasie wyznaczyłem końcówkę drogi pożarowej 48 na terenie dawnego poligonu w Rembertowie. Na początku roku odwiedzałem ten poligon z Pawłem, ale nie dojechaliśmy do końca drogi pożarowej, wtedy skręciliśmy w 49 i wróciliśmy do Warszawy. Wjazd na poligon utwardzoną drogą jest niedostępny z powodu wciąż działającej strzelnicy. Aby ją ominąć trzeba przed bramą skręcić w lewo i jechać cały czas wzdłuż parkanu. Tak dojedziemy do asfaltowej drogi pożarowej nr. 48. Droga ta przecina cały poligon na pół. Szybko przejechałem nią cały poligon w ten ciepły i słoneczny dzień.

Aby opuścić poligon musiałem pokonać rzeczkę Długą. Podjechałem do brzegu i oceniłem, że woda nie jest głęboka (max 15 cm), a betonowe płyty gwarantują twarde dno. Postanowiłem przejechać ją choć też rozważałem przejście w bród bez butów. Woda okazała się znacznie głębsza ;). W obu butach miałem mokro, a obie piasty kół dobrze opłukane, na szczęście było ciepło.

21 sierpnia 2016

Dęblin zaliczony ;)

Na moim pająku (taka mapa z naniesionymi trakami wszystkich tras) miałem już linię na północ i na wschód, a na południe nic. Tak wpadł pomysł na odwiedzenie Dęblina i zobaczenia tamtejszego fortu. Choć sam frot nie jest udostępniony dla zwiedzających (okresowo jest możliwość zwiedzenia w zorganizowanych grupach), cały czas stacjonuje tam wojsko.
Z Pawłem umówiliśmy się w pierwszym tego dnia pociąg do Dęblina, co zmusiło nas do pobudki przed 4 rano.

Może i niewyspani, ale szczęśliwi na starcie.

13 sierpnia 2016

Droga na Ostrołękę.

Któż z fanów polskiej kinematografii nie zna cytatu "droga na Ostrołękę"? Co prawda oryginalny cytat to "O, jest widzę! droga chyba na Ostrołękę", ale do potocznego języka przyjęła się skrócona wersja. I ja, wielekroć zastanawiałem się, jak ta droga wygląda ;). Rzeczona DK61 biegnie po zachodniej stronie Narwi i jest drogą krajową, czyli nieprzychylną rowerzystom, więc ja planowałem jechać po wschodniej stronie i wybierać drogi niższej kategorii. Do planowania trasy użyłem jak zawsze www.gpsies.com, które tradycyjnie polecam. Trasa z domu przez Wyszków do Ostrołęki miała wynieść 120 km.

W dniu wyjazdu pogoda nie zachęcała, cały dzień miał być pochmurny z przelotnymi opadami. Jedynie silny wiatr wiejący z południa w plecy jako wspomagacz wydawał się ok.
Wyruszyłem chwilę po 6 rano.

Droga po wydostaniu się z Warszawy była pusta, zapewne przez pogodę i dość wczesną porę.

15 maja 2016

Na Brześć !!!

Zeszłoroczna wycieczka do Siedlec okazała się sukcesem. Naturalnym było kontynuowanie kierunku i wyruszenie jeszcze dalej na wschód. Okazało się, że do granicy jest tuż-tuż ledwie sto dwadzieścia kilometrów ;). Jak zawsze najtrudniej było zgrać terminy. W końcu padło na dzień 15 maja. Skład niemal klasyczny plus po raz pierwszy ruszała z nami Joanna. Punktem zbornym był pociąg jadący do Siedlec. Chwile po godzinie 6 pociąg wiózł nas na wschód. Na miejscu dołączyła koleżanka i ruszyliśmy. Razem z nami w drogę wyruszył jeszcze jeden rowerzysta, z którym co chwila się mijaliśmy.

Taki to utworzyliśmy zgrany zespół. Co prawda ja chyba nie pasowałem ubiorem do reszty ;)

1 maja 2016

Środkowy Kampinos

W ubiegłym roku udało nam się z Pawłem przejechać północną i południową stroną KPNu. Wtedy powstał też pomysł na przejazd przez środek. Pierwotnie mieliśmy pojechać tuż przed świętami Bożego Narodzenia, ale nie wyszło. Potem był plan na pożegnanie roku, ale też się nie udało. Trzy miesiące przerwy na leczenie kolana i tak dalej... Pomysł udało się zrealizować dopiero w majowe Święta Pracy.


Jak wszystkie nasze wyprawy przez Kampinos rozpoczęliśmy dojazdem KM do Sochaczewa.

29 kwietnia 2016

Modlin Narew Zalew Zegrzyński

Wiosna nabrała tempa i ja zapragnąłem poczuć odrobinę tej wiosny oraz przestrzeni. Od jakiegoś czasu przymierzałem się do trasy wzdłuż Narwi od Zalewu do Modlina. Czytałem, że są tam siedliska kruków, a bardzo chciałem je zobaczyć w naturze. Zdecydowałem się pojechać z Modlina w stronę zapory ze względu na kierunek wiatru.
Do Modlina dojechałem KM ze Wschodniego. Słoneczny dzień zapowiadał dobry test dla kolana na dłuższej trasie. Modliński dworzec zdecydowanie nie należy do kategorii "przychylny rowerzystom". Po przekroczeniu Wisły i przebiciu się przez Nowy Dwór Mazowiecki wjechałem na wał wzdłuż Narwi. Miał być on moim przewodnikiem tego dnia.

Jadąc samotnie po grobli czułem wolność i nadchodzące lato.